MaggTrice CreatIWE Home

Kreatywny Dom nie był moim pierwszym pomysłem na wyjazd do Zambii, wyniknął wprost z potrzeby środowiska.  Jak więc do tego doszło?

Podczas drugiego wyjazdu do Zambii, początkowo mieszkałam w szkole tak jak poprzednio. Chciałam jednak bardziej zintegrować się z lokalną społecznością i przede wszystkim – pomagać także tym dzieciom, których rodzice nie mogą sobie pozwolić na posłanie ich do szkoły.

Szkoła życia

Edukacja w Zambii – zarówno w szkołach publicznych, jak i prywatnych – jest płatna. Model rodziny z ośmiorgiem czy dziesięciorgiem potomstwa wciąż jest tutaj jednym z popularniejszych, często więc rodzice są w stanie zapewnić edukację tylko jednemu lub dwojgu dzieciom, nierzadko wręcz żadnemu. Pozostałe maluchy można zobaczyć na piaszczystych drogach Lindy, opiekujące się jeszcze młodszym rodzeństwem, pomagające rodzicom, szwendające się w większych grupach, szukając sobie zajęcia, często wykonujące drobne prace. Są radosne i uśmiechnięte, chętnie zaglądają na teren szkoły przez szpary w bramie oraz kiedy ich koledzy skończą już zajęcia. Pomimo nieznajomości angielskiego zawsze znajdą sposób na komunikację. A jednak – nie z własnej winy, nie wszystkie dzieci w Afryce mają równy start, nawet w tak podstawowym (dla nas) aspekcie jak umiejętność czytania.

Naturalną konsekwencją tych obserwacji było  opuszczenie wysokich murów szkoły, ochranianej przez dzielnego młodzieńca, który “uratował mnie” od niejednego pająka czy szczura 😉  Zdecydowałam się na wyprowadzkę ze szkoły i wynajęłam własny dom w Lindzie. Znałam już większość osób w okolicy i do nowego miejsca szybko zaczęły schodzić się dzieci – zarówno te, z którymi miałam wcześniej zajęcia, jak i te, które znałam z widzenia lub rozmów poza szkołą, a także wszyscy moi młodzi sąsiedzi. Przy pomocy materiałów zebranych w Polsce, pomagałam im uczyć się czytać i pisać, udostępniałam przybory do rysowania i kolorowania, wymyślałam gry i puzzle, zaglądający tam również rodzice czytali dzieciom. Wieści rozchodziły się szybko i wkrótce w ciągu dnia przez podwórko przewijały się blisko dwie setki kilku- i nastolatków.  

Maggie & Beatrice

Od początku dużym wsparciem w działaniu była Beatrice, która mieszkała i pracowała w Lindzie. Sama nie mając wiele, była gotowa zaoferować wszystko. Stąd właśnie wzięła się nazwa całego przedsięwzięcia – to połączenie imion Maggie i Beatrice, w domu, który tętni kreatywnością! A o co chodzi z tą dziwną pisownią? “Iwe” oznacza “ty” w zambijskim dialekcie Chinyanja. “Trice”, część “pochodząca” od Beatrice, z kolei nasuwa skojarzenie z drzewem (ang. tree), symbolem wzrostu i rozwoju; mocno zakorzenionego w ziemi, a jednocześnie sięgającego wyżej niż inni. Brzmi jak dobra metafora, prawda? 🙂

 

Obie zdawałyśmy sobie sprawę, że nie możemy dawać przychodzącym dzieciom tylko przysłowiowej ryby – musimy przynajmniej pokazać jak działa wędka. Jednym z pierwszych kroków, było wspólne tworzenie grządek i sadzenie warzyw, żeby zapewnić wszystkim obecnym choć trochę więcej pożywienia. Wspólnie tworzyliśmy też wycieraczki ze skrawków materiałów i inne rękodzieło, które mogło być użyte w ich domach lub sprzedane.

Do dzieci coraz częściej dołączali dorośli, którzy chcieli polepszyć swój angielski, uczyć się razem ze swoimi pociechami lub po prostu spędzić czas w tym miejscu i pomóc w ogarnianiu równie wesołej, co chaotycznej gromady.

Korzystając z szybko rozrastającej się sieci kontaktów, zaprosiłyśmy lokalnych ekspertów w różnych dziedzinach do zrobienia małych warsztatów. Lokalny krawiec zaopatrzył nas w skrawki materiałów, okoliczne sklepikarki i sprzedawczynie dostarczyły worki i skrzynki na warzywa, a same dzieciaki przynosiły butelki i nakrętki, z których robiliśmy dekoracje. Stolarz i gitarzysta z Lindy, Collins Manchishi, w przerwach od wspólnego budowania ogrodzenia i ławek, prezentował swoje autorskie utwory.

Jeżeli ciekawi Cię zambijska muzyka,  tutaj możesz posłuchać wykonań Collinsa.

Daleko, a jednak blisko

Kiedy nadszedł czas mojego powrotu do Polski, z żalem, ale bez obaw zostawiłam cały Dom pod opieką Beatrice. Wiedziałam, że pod jej przedsiębiorczym okiem będą dziać się tylko dobre rzeczy. Nie pomyliłam się! Pozostając w kontakcie internetowym z Lindą, mogłam na bieżąco obserwować wszystkie wspaniałe działania moich przyjaciół i razem z nimi cieszyć się sukcesami. A oni zdecydowanie nie próżnowali! Na naszym Blogu możesz prześledzić wydarzenia z tego okresu oraz zobaczyć co dzieje się tam teraz.

Media społecznościowe

Dziękujemy, że jesteś z nami!

Newsletter

* indicates required

Kontakt