Zambia i ja

Wiecie, jak to jest, kiedy wasze życie mimowolnie orbituje wokół czegoś, co przyciąga was jak magnes? Okazje z tym związane pojawiają się znienacka i aż żal byłoby nie skorzystać. A czasem są po prostu miłe i przyjemne, więc w sumie dlaczego by nie? W końcu jednak odkrywacie, o co w tym wszystkim chodzi i o! Wtedy zaczynają dziać się cuda!

Afrykańskie opowieści

Afryka już od dłuższego czasu pojawiała się w różnych aspektach mojego życia. Często słucham tamtejszej muzyki, chodziłam na zajęcia taneczne inspirowane tym stylem. Mieszkając w Danii, bardzo szybko znalazłam wspólny język i zainteresowania z nieprzeciętną, żywiołową osobowością, Afroamerykanką o cudownym imieniu Kenya, która szybko stała się moją przyjaciółką. Zaczęło się od wspólnej nauki języka obcego, później przyszedł czas na wspólne podróże, małe i duże. Kenya odwiedziła Polskę dwukrotnie z cała rodziną.

Mam też dobrego znajomego, Gibsona – właśnie z Zambii – który od 30 lat mieszkał w Polsce. Po ukończeniu studiów tutaj, zamieszkał w Łodzi, gdzie pracuje jako nauczyciel angielskiego. Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego nie chciał wrócić do swojego kraju? Czy jest tam aż tak źle?

W 2017 roku, dzięki szeregowi zbiegów okoliczności, Gibson zapoznał mnie z trzema innymi Zambijczykami, których sam niedawno poznał w łódzkim centrum. Odziani w koszule panowie z entuzjazmem opowiadali o swoim pełnym możliwości i potencjału kraju i nawiązywaniu kontaktów biznesowych w Polsce. Pokazywali piękne zdjęcia Zambii i serdecznie zachęcali do odwiedzenia Afryki. Coraz bardziej mnie to wszystko intrygowało. Zaczęłam szukać możliwości wyjazdu w tamte strony, najlepiej wolontariatu. To wszystko złożyło się z zakończeniem przeze mnie dotychczasowej pracy, podjęłam więc szybko decyzję – jadę! Tak oto 1 listopada 2017 wysiadłam z samolotu na południowej półkuli, tym razem jako nauczycielka w jednej z tysiąca prywatnych szkół.

No to lecimy!

Moje pierwsze zetknięcie z „prawdziwą Afryką” – to znaczy na jej gruncie i jej warunkach – wspominam bardzo pozytywnie. Dobrze dogadywałam się z lokalnymi mieszkańcami, intrygowała mnie ich mentalność, szybko zawarłam pierwsze znajomości, które stały się zalążkami przyjaźni. No i stało się – zakochałam się w Zambii!

Po powrocie już nie dało się łatwo zapomnieć: były opowieści, prelekcje, pokazywanie zdjęć, wreszcie zbiórka materiałów i – kolejny wyjazd. A może raczej powrót? Teraz czułam się jeszcze bardziej „na miejscu”: zamieszkałam poza szkołą, razem z przyjaciółką z Lindy, Beatrice, którą poznałam poprzednim razem. Później wynajęłam własny kąt, do którego szybko zaczęły schodzić się dzieci w godzinach pozalekcyjnych i przede wszystkim te, które nie miały możliwości nauki. W aktywności chętnie angażowali się też moi znajomi i sąsiedzi, a plany działania nabierały coraz więcej kolorów.

Wyjazdy i powroty

Trzy miesiące później, pomimo pobytu w Polsce dalej pozostawałam w ścisłym kontakcie z Beatrice i społecznością w Lindzie. Prowadziłam zambijskie warsztaty, czerpałam inspiracje i notowałam coraz to nowe pomysły. W tym czasie, raz puszczona w ruch maszyna Kreatywnego Domu działała coraz sprawniej i rozwijała się dzięki zaangażowaniu lokalnych ludzi.

W ostatnich miesiącach 2019 ponownie wyjeżdżam do Zambii, z planem jeszcze dłuższego pobytu i jeszcze intensywniejszego działania. Trzymajcie się mocno – będzie się działo!

Media społecznościowe

Dziękujemy, że jesteś z nami!

Newsletter

* indicates required

Kontakt